Antybiotyki ratują zdrowie i życie, ale tylko wtedy, gdy są stosowane właściwie. W praktyce wiele problemów wynika nie z samego leku, lecz z błędów: przyjmowania „na wszelki wypadek”, skracania terapii, łączenia z niewłaściwymi preparatami czy sięgania po resztki z domowej apteczki. To prosta droga do powikłań i antybiotykooporności.
Kiedy antybiotyk nie ma sensu?
Najczęstszy błąd to traktowanie antybiotyku jak uniwersalnego leku na infekcję. Tymczasem większość przeziębień, gryp i wiele zapaleń gardła ma podłoże wirusowe, a antybiotyk na wirusy nie działa. W takiej sytuacji nie skróci choroby, za to może wywołać działania niepożądane: biegunkę, nudności, bóle brzucha, wysypkę czy grzybicę. Ryzyko rośnie, jeśli pacjent przyjmuje lek zbyt często lub bez diagnostyki. Szczególnie groźne jest samodzielne rozpoczynanie kuracji „na podstawie objawów” albo po sugestii znajomych.
Antybiotyk może też maskować obraz choroby i opóźnić właściwe rozpoznanie, np. w mononukleozie, gdzie część antybiotyków zwiększa ryzyko uciążliwej wysypki. W skrajnych przypadkach dochodzi do ciężkich reakcji alergicznych lub zaburzeń mikrobioty jelitowej, a to zwiększa podatność na kolejne infekcje. Najpoważniejszą konsekwencją jest jednak selekcja bakterii opornych, ponieważ po każdej niepotrzebnej kuracji rośnie szansa, że przy realnie groźnym zakażeniu leczenie będzie trudniejsze.
Błędy w dawkowaniu, które napędzają oporność
Kolejna częsta pułapka dotyczy samego schematu przyjmowania. Pacjent czuje poprawę po 2-3 dniach i odstawia antybiotyk, bo „już przeszło”. To jeden z najgorszych scenariuszy: najsłabsze bakterie giną szybko, ale te bardziej odporne mogą przetrwać i ponownie się namnażać. Skutkiem bywa nawrót infekcji, często o cięższym przebiegu, a czasem konieczność zastosowania silniejszych leków. Podobnie działa pomijanie dawek lub branie ich o przypadkowych porach.
Błędem jest także dzielenie się antybiotykiem z domowników albo przechowywanie „resztek” do kolejnej choroby. Każde zakażenie może być wywołane inną bakterią, a nieprawidłowo dobrany antybiotyk szkodzi bardziej niż pomaga. Ważna jest też dawka: zaniżanie jej „żeby oszczędzić żołądek” obniża skuteczność, a podwajanie po zapomnianej tabletce może nasilić działania uboczne. Najbezpieczniej trzymać się zaleceń lekarza i informacji z ulotki.
Jak bezpiecznie stosować antybiotyk, by uniknąć powikłań?
Nawet prawidłowo przepisany antybiotyk może sprawić kłopoty, jeśli pacjent łączy go z nieodpowiednimi substancjami. Klasyczny błąd to popijanie leku mlekiem lub przyjmowanie go jednocześnie z wapniem, magnezem czy żelazem. Warto też uważać na leki zobojętniające kwas żołądkowy, niektóre preparaty ziołowe i środki przeciwbólowe i jeśli pacjent przyjmuje stałe leki (np. przeciwkrzepliwe), powinien poinformować o tym lekarza.
Temat alkoholu bywa bagatelizowany, a nawet gdy nie dochodzi do groźnej interakcji, alkohol obciąża organizm, nasila odwodnienie, pogarsza sen i może zwiększać ryzyko działań niepożądanych ze strony przewodu pokarmowego. Osobna kwestia to biegunka poantybiotykowa, która jest częsta, ale nie zawsze normalna. Jeśli jest nasilona, wodnista, z gorączką lub krwią, wymaga pilnej konsultacji. Probiotyk może być pomocny, ale nie zastąpi obserwacji objawów i dbałości o nawodnienie.